Burek przeciągnął się w swoim koszu, jeszcze przez sen zawarczał, po czym otworzył oczy i zaczął z zapamiętaniem drapać się za jednym z oklapniętych uszu. Kiedy uznał, że pchła, prawdopodobnie zresztą wyimaginowana, już sobie poszła, ruchem łapy włączył telewizor. Na ekranie prezenter mówił o zaletach picia naturalnej wody z kałuży i jej wpływie na długą, zdrową sierść każdego Piesa. Sam rzeczywiście miał wyjątkowo bujne i błyszczące owłosienie. Prezenter był Yorkiem albo Shitzu. Burek nigdy nie rozróżniał tych dwóch ras i podzielał zdanie swojego ojca, że nadają się jedynie do głośnego ujadania na mało istotne tematy. Burek machnął łapą, żeby przełączyć. Na ekranie pojawiła się para Pudli z nadmiernym namaszczeniem recytujących romantyczny dialog. Machnięcie łapy i monitor wypełniło sprawozdanie z życia ostatniego plemienia Piesów Dingo koczującego gdzieś na pustkowiach Australii.