środa, 16 kwietnia 2014

Czucie

Mieli go. Dorwali go, a raczej za chwilę dorwą. Wiedział, że będzie uciekał, ale nie dawał swojemu wycieńczonemu i wygłodzonemu organizmowi więcej niż pół godziny. Nie da rady dłużej krążyć. Najprawdopodobniej padnie ze zmęczenia gdzieś w ciemnym kącie ulicy, a oni będą musieli jedynie go zabrać. I tak długo ich zwodził. Prawie trzy tygodnie ukrywał się w mieszkaniu kolegi. Dwadzieścia dni spędził na unikaniu okien i obiecywaniu, że wszystkie pieniądze jakie  gospodarz wydał na jego utrzymanie, odda co do grosza. Ostatecznie jednak, kumpel, dawny współlokator z studenckich czasów, z którym zdawałoby się mogli konie kraść, nie wytrzymał napięcia i kazał mu się wynosić. Piotr opuścił schronienie późną nocą i od tamtej pory wałęsał się po zakazanych ulicach, unikał miejsc bardziej publicznych niż przystanek autobusowy, spał na śmietnikach.